Bush#1 – Bella Coola do Taleomey River – Piper Cub w Kanadzie

Opublikowano Umieszczono w kategoriach: Opinie

Magia „bush flying” – Piper Cub z dwiema kamerami na pokładzie. Świetne dodatki, piękna sceneria i pogoda… taka jaką najczęściej w tych okolicach spotykam. Bezpieczeństwo w locie nad morzem zapewnia biało czerwony statek kanadyjskiej Straży Wybrzeża. Zobacz film!

Otwórz w pełnej rozdzielczości.

Lot

Trasę lotu możesz prześledzić na mapie w skyvector.com (link prowadzi do mojego planu lotu). Jeśli chcesz zobaczyć bardziej szczegółową mapę topograficzną – zajrzyj do kanadyjskiego atlasu Toporama.

Wystartowałem z Bella Cooli (CYBD) w niezłych jak na tą porę roku warunkach – chmury zaczynały się w okolicach 8000 stóp, wiało słabo, nie padało. Lotnisko znajduje się kilka mil na wschód od miasta – po drodze mija się rozrzucone tu i ówdzie zabudowania. Trudno się zgubić – dolina nie pozwala zboczyć z trasy – zresztą jak zwykle lecę IFR… (I Fly Rivers).

Za Bella Coolą i ujściem rzeki o tej samej nazwie zaczyna się trudniejsza część lotu. A może nie tyle trudniejsza co mniej bezpieczna – będę leciał wzdłuż stromych brzegów North Bentic Arm, potem dookoła przylądka Tallheo Point i dalej na południe nad South Bentic Arm.

Po drodze mijam Vancouver – statek pogodowy kanadyjskiej Straży Wybrzeża. Jednostka jest na wpół fikcyjna – reprezentuje jeden ze statków pogodowych, które zapewniały informacje meteorologiczne oraz wsparcie nawigacyjne samolotom i statkom na Północnym Pacyfiku od 1949 do 1981. Takie statki i dodatek reprezentujący je na oceanach to materiał na inny tekst. Tutaj spotykam statek u wybrzeży Kanady, czyli bardzo daleko od zwykłego „obszaru występowania”. Ale biało czerwony statek świetnie się prezentuje.

Lądowanie planuję na poszerzonej drodze nad Taleomey River. Lądowisko najpierw trzeba znaleźć – wybrać właściwą dolinę (bardzo pomagają szczegółowe mapy Toporama) i lecieć zachowując ostrożność – wlot w jakąś ślepą dolinę mógłby skończyć się źle, gdyby brakło miejsca na zakręt. Dolina, w którą mam wlecieć nie wygląda obiecująco – jej początek to ciasne przejście między dwoma niemal pionowymi zboczami. Później się rozszerza.

Taleomey River to typowe lądowisko w tych okolicach – kawałek poszerzonej drogi poprowadzonej po łagodnym łuku między drzewami. Jedynym przejawem cywilizacji są dwie ciężarówki zaparkowane niedaleko progu „pasa”. Dla Pipera na tundrach (opony niskociśnieniowe) to całkiem komfortowe warunki, a pas, w małym samolocie lecącym z prędkością 50 węzłów, wydaje mi się szeroki.

Dodatki

Na filmie widać:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *